Kiedy się ostatnio oświadczałem, wyglądało to mniej więcej tak...
- Uprzejmie proszę cię o rękę!
- Że co?
- Czy zostaniesz moją żoną?!?
- Jasne!
- Bosko! (w tle anielskie chóry)
- A pierścionek?
- ... a dziewictwo?
W jej pięknych oczach zabłysły iskry gniewu i konsternacji... wykazałem się wprawdzie szatańskim refleksem, ale temat pierścionka nie został zamknięty, bo czyż można w takiej chwili się licytować?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę nie używać komentarzy do prywatnej korespondencji i osobistych wycieczek, od tego jest mail w profilu :)